Powodem naszego niezadowolenia emocjonalnego nie jest fakt, że mamy za mało... czasem nie możemy być szczęśliwi bo mamy za dużo.. I o co tu dokładnie chodzi? Z dnia na dzień zdobywamy swoje małe cele..są małe, ale sprawiają nam ogromną radość, mentalnie nie możemy zbyt długo czerpać z nich satysfakcji, więc pojawia się ich coraz więcej, są coraz większe, apetyt na realizacje wzrasta, ale w pewnym momencie dochodzimy do momentu kiedy nasze umiejętności są za małe w stosunku do celu... więc się zatrzymujemy, stoimy patrząc się na wielki mur, nie mogąc go przeskoczyć, nie obchodzi nas to co było wcześniej, cały czas jesteśmy wpatrzeni w zimne mury, całe życie zadręczamy się o ten jeden element, bez specjalnej chęci do zwiększenia swoich możliwości, i co z tego, że wcześniej tyle pozyskaliśmy skoro teraz się nie udało. 

Najlepszy przykład, jak mały element który w pogoni za większymi, może również być zadowalający...

Jesteś milionerem, masz wszystko, nie satysfakcjonują Cię kontrakty za 100 tysięcy, są to dla Ciebie śmieszne pieniądze, jesteś przecież na szczycie, w pewnym momencie noga Ci się podwija, lądujesz na ulicy tracąc wszystko, w tym momencie sumy, rzeczy z których kiedyś się naśmiewałeś, są czymś o czym teraz marzysz. Dlaczego takie małe elementy które kiedyś były niczym dla danego człowieka, teraz potrafią mu dać szczęście? Przecież niedawno były bezwartościowe a teraz mogą być spełnieniem marzeń?

Nauczcie się cieszyć z małych sukcesów, odwróćcie się od zimnego muru i zobaczcie jak wiele sukcesów macie za sobą, jak wiele udało wam się osiągnąć. 

Gdy człowiek jest spragniony, nie myśli o szampanach za tysiące dolarów, w takich momentach największą radość potrafi dać zwykła woda. Nic specjalnego, a codziennie potrafi dawać szczęście.